Osięciny. 48-letni osięcinianin odnaleziony
Data publikacji 20.03.2009
Po czterech dniach, radziejowscy kryminalni odnaleźli poszukiwanego od ubiegłego piątku 48-letniego mieszkańca Osięcin, którego zaginięcie zgłosili najbliżsi. Przy okazji wyjaśniono los innego mieszkańca Osłonek,
Po czterech dniach, radziejowscy kryminalni odnaleźli poszukiwanego od ubiegłego piątku 48-letniego mieszkańca Osięcin, którego zaginięcie zgłosili najbliżsi.
2 marca br żona 48-letniego osięcinianina powiadomiła stróżów prawa o zaginięciu męża. Mężczyzna kilka dni wcześniej ( 27 lutego godzina 05:45) , jak zwykle wyszedł z domu udając się do pracy na trenie Włocławka. jednak gdy o zwykłej porze nie pojawił się w domu, najbliżsi sądząc, że w końcu się pojawi nie wszczynali alarmu i na własną rękę sprawdzali kontakty rodzinne, znajomych. Gdy nieobecność się przedłużała, a 48-latek nie wrócił do miejsca zamieszkania, nie pojawiał si.ę w pracy w kolejnych dniach, w końcu w poniedziałek żona włączyła do działań policjantów garnizonu radziejowskiego.
Następnego dnia, już po dobie od przyjęcia zgłoszenia o zaginięciu, odnaleźliśmy poszukiwanego mężczyznę u matki mieszkającej w jednej z podosięcińskich miejscowości. Był cały i zdrowy- mówi aspirant sztabowy Jan Wojciechowski na co dzień zajmujący się w naszej radziejowskiej komendzie m.in poszukiwaniem osób.
Wszelkie informacje o nim zostały przekazane żonie, która zainicjowała poszukiwania męża. Zapewne będzie musiał długo tłumaczyć bliskim powód takiego zachowania.
Niemal w tym samym czasie napłynęła do mnie drogą radiową od dyżurnego KPP w Radziejowie informacja z Osłonek gmina Osięciny, od 80-letniej zatroskanej matki o los swojego syna mieszkającego w innej części tego samego domu, którego nie widziała od kilku dni- kontynuuje asp.szt. Jan Wojciechowski.
Po udaniu się we wskazane miejsce poza zgłaszającą interwencję zastaliśmy sąsiadów kobiety. Zgromadzeni oczekiwali najgorszych wieści o losie 44-latka- syna kobiety. Po wejściu do części domu zajmowanego przez mężczyznę, zastaliśmy stojącego w pokoju z pilotem od TV w ręku. Był wręcz oburzony, że ktoś wchodzi do niego do domu i go niepokoi.
Pytany przeze mnie, o to czemu nie odpowiadał matce na wołanie i pukanie, nie potrafił nic sensownego w tej kwestii powiedzieć ani wytłumaczyć swojego co najmniej niestosownego zachowania, wzbudzającego u matki- staruszki podejrzenie najgorszego co do jego zdrowia lub życia.
Powyższe przykłady jasno wskazują, że w obu przypadkach mieliśmy do czynienia lekkomyślnego zachowania, który w sposób niepotrzebny powodował lęk i obawę najbliższych jak też angażujący służby ratunkowe, w poszukiwania wcale nie zaginionych osób- kończy J. Wojciechowski.