Wiadomości

Beztroski, ale czy bezpieczny? wypoczynek

Data publikacji 21.07.2008

Dwukrotnie, mijającej niedzieli ( 13 lipca br) piotrkowscy mundurowi pływający na motorówce udzielali pomocy, łącznie 8 osobom, znajdującycm się na wodzie.

 

Beztroski ale czy bezpieczny? wypoczynek nad akwenami w pow. radziejowskim


W minioną niedzielę ( nomen omen 13 lipca br) piotrkowscy mundurowi pełniący służbę na jednostce pływającej dwukrotnie udzielali pomocy osobom na sprzęcie pływającym.

Sześcioro osób dryfowało na łódce po j. Głuszyńskim po tym jak uszkodzeniu uległ napędzający te jednostkę silnik


Jezioro Głuszyńskie i Gopło, 13 lipca 2008 roku, około godz. 11:00 i 16:00


Dzisiaj (13 lipca br) sześć osób (trzy pary) w wieku od 30 do 40 lat mieszkańców z woj. łódzkiego, wybrało się w podróż po jeziorze Głuszyńskim, łódką zasilaną silnikiem elektrycznym. Z tej uwagi, że konstrukcja tej jednostki pływającej przewidziana jest dla czterech osób, w pewnym momencie zawiódł silnik, w czasie gdy łódka znajdowała się blisko środka jeziora. Z uwagi na ciasnotę i przeładowanie łódki osoby te nie miały swobodnej możliwości poradzenia sobie z dopłynięciem do brzegu- relacjonuje młodszy aspirant Grzegorz Woźniak z Posterunku Policji w Piotrkowie Kujawskim, który tego dnia wspólnie z kierownikiem tej jednostki aspirantem sztabowym Waldemarem Dankowskim pełnili służbę na policyjnej łodzi motorowej.
 
Dobrze się stało, że w tym czasie, a było to około godziny 11:00, akurat znajdowaliśmy się w pobliżu tych osób i od razu, udzieliliśmy im asysty, przejmując część osób na swój pokład i odholowaliśmy łódkę oraz pechowych żeglarzy cało i bezpiecznie do brzegu.
 
Dodam, że osoby te korzystające z niewątpliwych uroków okolic tego akwenu nie posiadały wyposażenia w postaci kapoków i mimo, że nie jest on wymagany, albowiem na terenie tego jeziora nie ma szlaku żeglowengo, niemniej w takiej sytuacji kryzysowej, nieprzewidywalnej, jak wyczerpanie pojemności akumulatora zasilającego napęd byłby dobrym i właściwym uzupełnieniem wyposażenia osób z tej łódki.
 
Takie sytuacje wzmacniają niekorzystne reakcje u człowieka i w każdej chwili mogło dojść do niekontrolowanego wpadnięcia do wody, a wówczas sytuacja diametralnie by była  poza kontrolą tych osób- uzupełnia G. Woźniak.

Pierwsze objawy właśnie takiego zachowania wystąpiły u kobiety, która w towarzystwie męża pływała w godzinach popołudniowych po j. Gopło w okolicach Połajewa , w odległości około 50 metrów od brzegu, na szlaku żeglownym. To była nasza druga intwerwencja tego dnia w czasie tej samej slużby.


W pewnym momencie ( około godziny 16:00) nagle zmieniły się warunki pogodowe i przód jednostki, którą płynęli 30-latkowie, mieszkańcy pow. inowrocławskiego , zaczął tonąć. Oni sami znaleźli się w wodzie.


Na szczęście oprócz ratownika z Ochotniczej Straży Pożarnej w Połajewie druha Karola Gościniaka, pływającego na skuterze wodnym, którym dysponuje ta jednostka, znajdowaliśmy się my na policyjnej motorówce patrolując swój teren- mówi młodszy aspirant Grzegorz Woźniak, po wcześniejszym przemieszczeniu się z j. Głuszyńskiego.


Po podpłynięciu do tych osób, podjęliśmy ich z wody na swoją motorówkę i odholowaliśmy do brzegu. Druh Gościniak zaś zajął się rowerem wodnym ,który dryfował i również dostarczył go bezpiecznie do brzegu- kontynuuje policjant.


Muszę przyznać, że małżonkowie mieli na sobie kapoki, które pozwalały na utrzymywania się na lustrze wody i ułatwiły nam przeprowadzenie pomocy i asysty w dotarciu bezpiecznie do brzegu. Tu zaś z uwagi na szlak żeglugowy osoby pływające mają obowiązek posiadania sprzętu ratunkowego- dodaje młodszy aspirant Grzegorz Woźniak z piotrkowskiego posterunku.
 
Konkludując mł. asp. Grzegorz Woźniak mówi:Pouczyliśmy żeglarzy o konieczności zwiększenia ostrożności przy korzystaniu z jednostek pływających, pływaniu w trudnych warunkach lub zmiennych warunkach pogodowych- jak to miało miejsce w dniu dzisiejszym w odniesieniu do korzystających z roweru na j. Gopło/ , konieczności posiadania i użytkowania specjalistycznego sprzętu ochronnego/ np. kamizelki ratunkowe/których nie mieli żeglarze na j. Głuszyńskim,  by w przyszłości zminimalizować takie jak opisane sytuacje.

Tym razem wszyscy oni jednak mieli szczęście i poza strachem, nikomu nic się nie stało.

Po czym dodaje:- Oby takie apelowanie uchroniło innych żądnych wrażeń żeglarzy niefrasobliwie korzystających ze sprzętu pływającego, i by nie doszło do żadnej tragedii.

Powrót na górę strony